Największą inspiracją jest radość dzieci. Rozmowa z Robertem Bacą

Rozmowy o matematyce

Jest Pan nauczycielem matematyki w prywatnej szkole Pro Futuro, wcześniej nauczał Pan w państwowej szkole podstawowej. Proszę powiedzieć, czy nauczanie w szkole prywatnej różni się od tego ze szkoły państwowej?

Pracowałem w szkole państwowej cztery lata, zarówno w szkole podstawowej, jak i w gimnazjum. Nie wspominam tego czasu źle, gdyż dyrektorzy potrafili znaleźć pieniądze na sprzęt. Byłem także wspierany, jako młody nauczyciel, przez różne szkolenia. Jednak po przejściu do Pro Futuro zauważyłem szybko, jak ważne jest profesjonalne wsparcie technika i informatyka w szkole. Nie muszę sam troszczyć się o sprzęt, są za to odpowiedzialne osoby. Sprzęt jest też dużo lepszy. Jako nauczyciel matematyki mam do dyspozycji tablicę interaktywną z bardzo dobrym oprogramowaniem, laptop do pracy, doskonały i szybki Internet, wizualizer, 25 tabletów oraz wskaźniki. Szkoła Pro Futuro zapewnia także pomoce naukowe, w tym roku na moją prośbę zakupione zostały m.in. geoplany oraz zestaw kostek. Dzięki dofinansowaniu mojego rozwoju zawodowego przez szkołę Pro Futuro mogę też uczestniczyć w wielu dość drogich konferencjach i zdobywać cenną wiedzę. Byłem na obu Ogólnopolskich Kongresach Nauczycieli Matematyki, a już we wrześniu wybieram się do Krakowa na Konferencję IT Teachers’ Days 2017. Chciałem też zaznaczyć, że w szkole Pro Futuro nauczyciele nie tylko uczestniczą w różnych szkoleniach, ale także dzielą się zdobytą wiedzą z innymi nauczycielami. Sam miałem taką możliwość i uważam, że to bardzo cenne dla szkoły i kadry.

POLECAMY

Warto także wspomnieć o zasadniczej różnicy dotyczącej liczby osób w klasie. W szkole państwowej klasy, które przyszło mi uczyć, liczyły prawie 30 osób, teraz mam klasy maksymalnie 16-osobowe, co daje bardzo duży komfort pracy oraz możliwość dokładniejszej obserwacji potrzeb każdego z uczniów.

Ponadto chciałem wspomnieć jeszcze o rodzicach, którzy edukację swoich dzieci powierzyli szkole Pro Futuro. Charakteryzuje ich otwartość na innowacje i odmienne metody pracy z uczniami, co nie zawsze spotykało się z entuzjazmem w mojej pracy w szkole państwowej.

Mówi Pan o sobie, że jest Pan nauczycielem kreatywnym, który kocha pracę z dziećmi. Uczy Pan nowocześnie i ciekawie, a Pańskie lekcje są wspaniałą przygodą z matematyką i nauką – czy może Pan zdradzić, jak wyglądają Pana zajęcia? Jakich pomocy dydaktycznych Pan używa?

Zacznę od tego, że nie używam podręcznika do pracy na lekcji i już to sprawia, że moje lekcje są inne. Nie mam też zeszytów ćwiczeń, które, moim zdaniem, utrudniają pracę i zmuszają do zadawania obszernych i jednorodnych prac domowych, nad którymi uczniowie spędzają całe wieczory, zniechęcając się do przedmiotu. Nie oznacza to, że nie zadaję prac domowych, ale staram się, żeby moi uczniowie, obciążeni wieloma zajęciami, powtórzyli materiał z lekcji w ciągu 30 minut pracy w domu. Większe prace domowe są dla chętnych, ale tych chętnych mi nie brakuje – motywuję ich poprzez nagradzanie zaangażowania w naukę mojego przedmiotu i jestem bardzo konsekwentny w swoich działaniach.

Uczniowie, których uczę już 2–3 lata, twierdzą, że moje lekcje nie mają schematu, każde spotkanie jest inne. Rano rodzą się pomysły w mojej głowie, a w ciągu dnia odbywa się ich realizacja. Kiedyś, myśląc nad przygotowaniem powtórzenia dla moich klas materiału z jakiegoś działu, znalazłem megafon i w ten sposób powstał jeden z pomysłów połączenia matematyki z typową lekcją wychowania fizycznego – czytałem pytanie przez megafon, a uczniowie pracujący w grupach wysyłali do mnie swoich przedstawicieli z rozwiązaniem – liczyły się czas i poprawność odpowiedzi. Takich lekcji jest dużo i takie lekcje uczniowie zapamiętują – zapamiętują też materiał, który podczas takich zajęć jest realizowany. Jestem przekonany, że im więcej zmysłów uda się aktywować, tym lepiej zostanie przyswojony materiał lekcyjny, a do tego jest aktywnie, żywo i wesoło. Innym przykładem często wspominanej lekcji jest lekcja stacyjna, gdzie uczeń powtarza materiał samodzielnie, wędrując po wcześniej przygotowanych przeze mnie stacjach, i sam, podczas rozwiązywania zadań, jest w stanie ocenić, jak dużo już umie. Jest to wygodne i dla ucznia, i dla nauczyciela. Ten pierwszy sam decyduje o trudności zadań, które wykonuje, natomiast nauczyciel wyciąga wnioski z pracy ucznia.

Skąd czerpie Pan inspirację?

Inspirację czerpię głównie z Internetu i fachowej literatury. Bardzo dużo czasu spędzam na przeglądaniu różnych scenariuszy zajęć czy stron internetowych poświęconych nauczaniu matematyki. Prenumeruję czasopismo „Matematyka dla nauczycieli”, śledzę nowości np. na stronie www.pinterest.com. Uczestniczę na każdym możliwym szkoleniu z dydaktyki matematyki, biorę udział w konferencjach. Podpatruję innych nauczycieli na forach zawodowych i sam chętnie dzielę się tam swoimi metodami.

Doświadczenie w pracy z różnymi uczniami, mniej i bardziej zdolnymi, podsuwa mi też pomysły, jak następnym razem inaczej podejść do problemu, aby lepiej trafić do danej grupy.

Największą inspiracją jest jednak radość dzieci, ich opowieści innym kolegom i koleżankom, wychowawcom i rodzicom, jak ekscytująca dzisiaj była lekcja matematyki. Wdzięczność dzieci, objawiająca się też różnego rodzaju kartami, wierszami, rysunkami czy smacznym ciasteczkiem przygotowanym w domu specjalnie dla „Pana Bacy” – to dla mnie najwspanialsza motywacja.

Często możemy usłyszeć, że nowoczesny matematyk to multimedialny matematyk. Czy zgadza się Pan z tą tezą? Czy korzysta Pan na zajęciach z nowinek technologicznych, czy może woli Pan pracować w zupełnie inny sposób?

To jest bardzo ciekawe pytanie i pewnie zdania są tu podzielone. Jeżeli chodzi o mnie, nie wyobrażam sobie w XXI wieku uczyć bez wykorzystania nowoczesnych technologii, dlatego też tego u mnie nie brakuje. Nie boję się dać uczniom tabletów i pozwolić im szukać odpowiedzi na swoje pytania w Internecie, wskazując im jednocześnie, jak i gdzie szukać. Lubię czasem stworzyć jakiś quiz internetowy i przeprowadzić go na lekcji, nie na ocenę, ale dla zabawy i jednocześnie nauki. Jednak przy tych wszystkich nowościach technologicznych, jakie teraz daje nam świat, nie zapominam o tym, że matematyki trzeba też dotknąć, więc na moich zajęciach nie brakuje kostek do gry, kości Gracjana, kolorowych kartek i nożyczek, patyczków laryngologicznych, metrówek, sznurka, kół od roweru itp. Uważam, że gdy uczeń coś zrobi, przeprowadzi jakieś doświadczenie, to lepiej zapamięta. Ruch i tworzenie, nie tylko komputer i multimedia.

Czym może Pan pochwalić się w pracy ze swoimi uczniami?

Przede wszystkim mogę pochwalić się tym, że mam wspaniałych uczniów, bardzo zaangażowanych i chętnych do pracy. Uczniowie podejmują wszelkie wyzwania bez oporów i z uśmiechem na ustach. W ostatnim roku braliśmy udział w wielu konkursach, do sukcesów mogę zaliczyć laureata w Ogólnopolskim Konkursie Olimpus, bardzo dobre wyniki w konkursie Maks Matematyczny czy wyróżnienie w konkursie Kangur Matematyczny. Braliśmy także udział w konkursie Matematyka Bez Granic, gdzie moja klasa V zajęła bardzo dobre miejsce.

W tym roku udało mi się namówić 25 uczniów do pracy z matematyką w wakacje i wspólnie z nimi pracuję na platformie e-learningowej nad zadaniami z konkursów matematycznych. Chętni uczniowie biorą udział w kursie wakacyjnym i uczą się pracy ze mną na odległość. Uważam, że jest to duże osiągnięcie, gdyż gdy proponowałem takie wakacyjne zajęcia i taką formę, nie spodziewałem się dużego entuzjazmu.

Tymczasem dzisiaj mogę już powiedzieć, że odniosłem z moimi uczniami sukces, gdyż otrzymuję podczas wakacji zdjęcia uczniów rozwiązujących zadania w różnych zakątkach świata, w których akurat przebywają, i mają uśmiechy na twarzach.

Jednak największym moim sukcesem jest to, że w moich klasach nie ma ucznia, który bałby się matematyki. Każdy wie, że może na mnie liczyć i gdy pojawiają się jakieś trudności, pokonujemy je razem. Uczniowie nie boją się pytać, przychodzić na konsultacje czy zaczepiać mnie na korytarzu.

Jaką radę mógłby Pan dać nauczycielom matematyki, którzy chcieliby osiągnąć ze swoimi uczniami coś więcej?

Przede wszystkim odrzucić podręcznik, który powinien być tylko pomocą w realizowaniu programu nauczania, a nie wyznacznikiem lekcji na cały rok, i pozwolić uczniom bawić się matematyką. Zamiast robić kilka zadań dotyczących zakupów w sklepie, lepiej przynieść wagę na lekcję i różne produkty, a potem pobawić się z uczniami w sklep. Moi uczniowie, gdy mnie rano spotkają, pytają od razu, co dzisiaj porobimy, oni czekają na kolejną przygodę z matematyką, a nie na kolejną lekcję z podręcznikiem i zeszytem. Jeżeli uczeń na matematyce nie będzie się nudził, to jednak czegoś się uczy, a dowodem na to mogą być bardzo dobre wyniki z egzaminów moich uczniów.

Czy jest jakiś projekt matematyczny, o którym chciałby Pan opowiedzieć i który chciałby Pan stworzyć w najbliższym czasie?

Pomysłów na ten rok mam wiele. Przede wszystkim chciałbym kontynuować kurs matematyki on-line dla moich uczniów. Myślę też o jakimś projekcie finansowym i chciałbym w tym roku kontynuować pracę nad „escape-room”, którą z powodzeniem przeprowadziłem w roku ubiegłym. „Escape-room” okazał się wspaniałą formą nauki i jednocześnie integracją zespołów klasowych – uczniowie w mieszanych grupach rozwiązywali zagadki matematyczne i wymieniali się swoimi doświadczeniami z lekcji matematyki. Okazuje się, że gimnazjalista ma o czym rozmawiać z uczniem czwartej klasy szkoły podstawowej, jeśli chodzi o przedmiot, którego uczę.

W maju tego roku zdobył Pan pierwsze miejsce w konkursie IV Przeglądu Innowacji i Twórczości w Edukacji – czy ta nagroda zmieniła Pana podejście do nauczania?

Nagroda, którą otrzymałem, jest dla mnie przede wszystkim wielkim wyróżnieniem. Jestem bardzo wdzięczny rodzicom, którzy zgłosili mnie do tego konkursu, gdyż nagroda ta utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze pracuję, i motywuje mnie do jeszcze większego zaangażowania. Nagroda, którą otrzymałem, zobowiązuje mnie do bycia jeszcze bardziej kreatywnym i innowacyjnym. Będę zatem robił wszystko, co w mojej mocy, aby ten szlachetny tytuł „kreatywnego nauczyciela” był jak najdłużej rzeczywistością w mojej codziennej pracy.
 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI